Mieszkać tanio, ładnie i nowocześnie – o osiedlach Werkbundu i nie tylko

Chorwacja w Europie

Mieszkać tanio, ładnie i nowocześnie – o osiedlach Werkbundu i nie tylko

Publikacja: 14 października 2021

NR 11 2013

TAGI DO ARTYKUŁU

DO LISTY ARTYKUŁÓW

Wiosną 1914 roku, parę miesięcy przed katastrofą pierwszej wojny światowej, metropolie Europy lśniły nie tylko blaskiem rzęsiście oświetlonych wystaw domów towarowych i pachniały różami w jasnych i przestronnych salonach mieszczańskich apartamentów. Metropolie tego czasu również cuchnęły stęchlizną przeludnionych i ciemnych izb, w których bieda, choroby i brak nadziei na poprawę losu skazywały ich mieszkańców na nędzę wegetacji. Wojna, która pukała już do drzwi, miała zmienić ten stan rzeczy – salony zubożały, za to poważne myślenie o reformie nabrało tempa. Idea stworzenia masowych tanich i wygodnych mieszkań, która pojawiła się na przełomie XIX i XX wieku, po 1920 roku zaczęła być wcielana w życie przede wszystkim w krajach niemieckich, Czechosłowacji, ale także i w Polsce. Jedną z organizacji, która propagowała je na tworzonych przez siebie wystawach mieszkaniowych, był Niemiecki Werkbund (Deutscher Werkbund), założony w Monachium w 1907 roku. Jego pierwsza wystawa wzorcowych domów i mieszkań, która odbyła się w Stuttgarcie w 1927 roku – tak zwana Weissenhofsiedlung, była poprzedzona jednak długimi działaniami reformatorskimi mającymi już ponadstuletnią tradycję.

Sytuacja mieszkaniowa w miastach europejskich już od wczesnego okresu industrializacji i gwałtownego napływu ludności dramatycznie się pogarszała. Nowe przedmieścia szybko zaczęły dzielić się na lepsze i gorsze, budownictwo czynszowe zaś oferowało lokale o różnym standardzie: od dużych – z salonami i wygodnymi sypialniami, po nory, które trudno było nazwać mieszkaniem, wypełniające ciemne piwnice i ciasne oficyny. W połowie XIX wieku dramatyczne warunki mieszkaniowe szybko zwróciły uwagę lekarzy – oni jako jedyni najlepiej znali dolę najuboższych pacjentów. Wkrótce też pojawili się publicyści i działacze społeczni, którzy w prasie i różnego rodzaju broszurach, drukach ulotnych, wreszcie poważnych analizach zwracali uwagę opinii publicznej na najciemniejsze miejsca wielkich miast. Ogromną rolę w budowaniu świadomości o warunkach życia biedoty odegrali pisarze, szczególnie angielscy, by wymienić tu przede wszystkim Karola Dickensa. Londyn, największa ówczesna metropolia europejska, dostarczał aż nadto materiału do społeczno-politycznych analiz. Jedną z pionierskich prac była wydana w 1845 roku książka Fryderyka Engelsa Położenie klasy robotniczej w Anglii, zawierająca drastyczne opisy londyńskich slumsów. Także książki z ilustracjami, jak na przykład opublikowana w 1872 roku opowieść Blancharda Jernolda London. A Pilgrimage ze stu osiemdziesięcioma grafikami Gustava Doré, które obrazowały nędzę przedmieść stolicy Wielkiej Brytanii, oraz w późniejszym czasie również fotografia służyły budowaniu społecznej wrażliwości.

Pomysły na dobre mieszkania dla robotników pojawiły się w Anglii i Francji już w pierwszej połowie XIX wieku, jednak dopiero pod koniec stulecia architekci i urbaniści, pod wpływem higienistów, reformatorów społecznych i filantropów, zaproponowali gruntownie przemyślane rozwiązania przestrzenne. Znów pionierem była Anglia, w której Ebenezer Howard w 1898 roku opublikował książkę To-morrow – A Peaceful Path to Real Reform, (Jutro. Pokojowa droga prawdziwej reformy) znaną bardziej z drugiego wydania z 1902 roku jako Garden Cities of To-morrow (Miasta-ogrody jutra). W swojej przełomowej publikacji proponował otoczenie metropolii siecią miast satelitarnych przeznaczonych dla około trzydziestu dwóch tysięcy mieszkańców. Sądził, że w ten sposób uda się przeciwstawić rosnącej gwałtownie spekulacji gruntami w dużych miastach i powstawaniu dzielnic nędzy. Domy tych nowych miast wzorowane miały być na typowej brytyjskiej szeregowej zabudowie. Ideałem był skromny parterowy, co najwyżej jednopiętrowy, domek nakryty spadzistym dachem, połączony z niewielkim ogródkiem przeznaczonym do uprawy warzyw i hodowli zwierząt przydatnych w skromnym gospodarstwie domowym. Miasto miało być podzielone na strefy funkcjonalne, gdzie strefy mieszkalne oddzielone byłyby pasami zieleni od stref przemysłowych. Stąd wzięła się nazwa miasto-ogród. Dzięki tanim gruntom, spółdzielczej formie własności i dobrej organizacji zarządzania miasto-ogród miało stanowić kontrpropozycję dla ubogich dzielnic wielkich miast. Idea domku w ogrodzie położonego w dzielnicy przedmiejskiej jako alternatywy mieszkania w kamienicy lub bloku stała się od tej pory popularna i trwa do dziś. Wkrótce jednak okazało się, że takie rozwiązanie jest za drogie dla najbiedniejszych. Dlatego między innymi zaczęto organizować wystawy, na których prezentowano wielość rozwiązań form mieszkania i starano się dać odpowiedź, jak tanio i funkcjonalnie zaprojektować i umeblować zarówno domki, jak i domy wielorodzinne.

Założone w 1903 roku w Letchworth pierwsze angielskie miasto-ogród już w 1905 roku, dzięki inicjatywie Mr Johna St. Loe Stracheya, wydawcy zasłużonego pisma „Spectator” i właściciela „The Country Gentleman and Land and Water Magazine”, zorganizowało pierwszą wystawę mieszkaniową The Cheap Cottages Exhibition (Wystawę tanich domów), która dała początek idei wystaw mieszkaniowych. Główną myślą było zaprezentowanie taniego domu, którego koszty budowy nie przekroczyłyby sto pięćdziesiąt funtów. Na wydzielonym terenie wzniesiono sto trzydzieści jeden bardzo różnych, w pełni wyposażonych budynków, od najtańszych za sto funtów po droższe, przeznaczone oczywiście dla ludzi zamożniejszych. Pokazano domy parterowe i piętrowe, wykonane z najrozmaitszych materiałów, od tradycyjnej cegły, drewna i form mieszanych drewnianych i ceglanych (mur pruski) po składane z bloczków betonowych i większych prefabrykowanych elementów, co było w tamtym czasie całkowicie prekursorskie. Obiekty nawiązywały przede wszystkim do stylistyki rodzimej, co pokrywało się z hasłami głoszonymi przez ruch Arts and Crafts. Miały być niezbitym dowodem na to, że budować można tanio, pięknie i wygodnie oraz że na najprostszy i najtańszy dom stać będzie robotnika. Wystawa dawała zatem nadzieję na spełnienie postulatów reformatorów społecznych i mieszkaniowych.

Pokaz wzbudził ogromne jak na tamte czasy zainteresowanie. Zwiedziło go sześćdziesiąt tysięcy ludzi, setki dziennikarzy napisały relacje do prasy angielskiej i zagranicznej. Obiekty okazały się wielkim zyskiem dla inicjatorów miasta-ogrodu, od razu bowiem zostały włączone do osiedla i zaludnione. Do dziś zachowały się sto dwadzieścia cztery nadal użytkowane domy. Rezultatem sukcesu pierwszej wystawy była następna, zorganizowana dwa lata później, jednak mniejsza i zachowało się z niej jedynie parę budynków. W Letchworth znajduje się lokalne muzeum, którego część ekspozycji jest poświęcona obydwu przedsięwzięciom. Stały się one prologiem do następnych prezentacji, które odbyły się w Londynie w latach 1908, 1910, 1912 i 1913.

Patronował im dziennik „Daily Mail” jako główny pomysłodawca. W wystawach Ideal Home Exhibition (Wystawa domu idealnego) nie chodziło już tylko o zaproponowanie taniego domu, ale przede wszystkim o wypracowanie wzoru idealnego modelu mieszkania, w tym jego umeblowania, niekoniecznie przeznaczonego dla najuboższych. Idea wystaw w Londynie istotnie zatem odeszła od koncepcji prezentowanej w Letchworth – biedny robotnik nie za bardzo mógł znaleźć na nich propozycje dla siebie. Niewątpliwie pod wpływem idei ruchu Arts and Crafts koncepcja Ideal Home Exhibition miała charakter prezentacji nowego stylu życia i w konsekwencji wpływać miała na kształtowanie się nowego modelu życia rodzinnego, a tym samym przebudowywać i kształtować społeczeństwo.

W kontekście wystaw angielskich należy przypomnieć pierwszą polską wystawę mieszkaniową, której setna rocznica została upamiętniona niedawną wystawą Za-mieszkanie 2012 w krakowskim Muzeum Narodowym. Około 1910–1912 roku zainteresowanie architekturą i urbanistyką brytyjską było w Krakowie szczególnie żywe, decyzja austriackiego rządu o likwidacji Twierdzy Kraków i pierścienia umocnień wokół niej dawała bowiem nadzieję na budowę nowych dzielnic i zastosowania pomysłu miast-ogrodów Howarda. Ogłoszony w 1910 roku konkurs urbanistyczny na plan Wielkiego Krakowa wpisywał się w nurt tego typu przedsięwzięć w całej Europie. W rozbudowanych miastach architekci, ale także władze komunalne, pragnęli stworzyć zdrowe dzielnice pełne powietrza, słońca i zieleni. Po konkursach oczekiwano prezentacji nowych idei i pomysłów. Warto zatem przypomnieć, że w tym samym czasie ogłoszono konkursy między innymi dla Londynu i Berlina.

W związku z rysującą się perspektywą stworzenia planów nowoczesnego Krakowa zaproszono do niego samego Ebenezera Howarda, który w lipcu 1912 roku wygłosił wykład w języku esperanto (sic!) poświęcony własnym ideom. Jak relacjonowano w „Architekcie” – najważniejszym ówczesnym polskim czasopiśmie architektonicznym wydawanym w Krakowie: „Pobyt E. Howarda, tego, który z niedościgłych planów postępowych marzycieli, dążących do słońca i szczęścia dla upadającej ludzkości, stworzył bliską i dostępną dla każdego rzeczywistość, w Krakowie mógłby mieć dla nas dosyć doniosłe znaczenie. Nie dlatego, by człowiek ten powiedział nam cośkolwiek nowego z dziedziny zasad idei »Miast-ogrodów«. Wszystko bowiem, co on zawarł w swym odczycie, jest nawet szerszemu ogółowi naszemu dosyć dobrze znane, a odpowiednie odczyty i broszury podawane były bodaj czy nie bardziej wyczerpująco w ciekawszej dla naszego społeczeństwa formie. Ale tu nie o to chodzi. Gdyż nietrudno jest nawet najbardziej zacofanemu wytłumaczyć, że dobrze jest we własnym sympatycznym domku, we własnym zacisznym ogródku mieć o parę kroków wspaniały park i nie czuć dymu dudniących fabryk. Ale właśnie mniej zacofany powie, dajcie mi ten ogródek i domek sympatyczny za cenę choćby mego codziennego drogiego życia. I tego właśnie dokazał E. Howard i to w warunkach daleko cięższych niż my się znajdujemy”[1].

W czasie pobytu Howarda trwała w Krakowie Wystawa architektury i wnętrz w otoczeniu ogrodowym. Powstała ona z inicjatywy przede wszystkim architektów i artystów skupionych w Delegacji Architektów Polskich i Towarzystwie „Polska Sztuka Stosowana” i służyć miała, jak pisano, podniesieniu artystycznego poziomu w życiu codziennym. „Wyrosła z tła wspomnień domku polskiego, wzmocnionych znajomością ruchu za granicą, wprowadza w czyn marzenia, które do niedawna uznane jeszcze za utopię, dziś znajdują już powszechne zastosowanie. Przykład daje w tej mierze Anglia”[2].

Wstępem do wystawy był ogłoszony w 1911 roku konkurs architektoniczny na projekt domów jedno- i wielorodzinnych, których plany i modele pokazano w osobnym pawilonie. Na wystawie wzniesiono w skali 1:1 cztery najlepsze propozycje konkursowe: dom mieszczański w stylu „dworku polskiego”, dom rzemieślnika (stolarza), dom robotnika i dom rolnika wraz z zagrodą. Wszystkie były w pełni wyposażone, pokazując możliwości rodzimego przemysłu. W osobnym pawilonie zgromadzono także różnego rodzaju materiały budowlane produkowane na ziemiach polskich w trzech zaborach. Prezentację odwiedziły tysiące osób i choć zakończyła się deficytem, była pierwszym polskim pokazem modelowych domów i ich nowoczesnego wyposażenia. Budynki jednak nie były użytkowane jako mieszkania i spłonęły podczas pierwszej wojny światowej w 1915 roku. Wystawa krakowska, podobnie jak wystawy londyńskie i prezentacje podobnego typu w innych miastach europejskich rozbudziły powszechne zainteresowanie formami nowoczesnego domu i mieszkania. Miało to kapitalne znaczenie dla wystaw organizowanych po pierwszej wojnie światowej. Za najważniejsze, propagujące awangardową myśl architektoniczną uważa się sześć wystaw zorganizowanych przez Werkbund w Niemczech, Szwajcarii, Austrii i Czechosłowacji w latach 1925–1932.

Werkbund był jedną z najważniejszych organizacji w Europie zrzeszającą architektów, artystów i przemysłowców, których łączyła wspólna myśl – uszlachetnienia wzornictwa przemysłowego poprzez odejście od form historycznych oraz produkcję prostych i tanich przedmiotów. Idee artystyczne przyświecające tej organizacji były, jak już wspomniałam, zbieżne z angielskim ruchem Arts and Crafts, wprowadzały jednak do wzornictwa przemysłowego jeszcze większy pragmatyzm i rzeczowość. Plusze, kotary i wiecznie pokrywające się kurzem bibeloty chciano zastąpić prostymi i niepretensjonalnymi sprzętami, zaprojektowanymi artystycznie, ale tanimi i powszechnie dostępnymi. Za zmianą wyglądu mieszkań miała także iść zmiana modelu życia rodzinnego. Szczególnie podkreślano rolę kobiety, która powinna mieć do dyspozycji wygodnie zaprojektowaną kuchnię i praktyczne meble, co przysporzy jej więcej czasu, także dla niej samej. Ale gospodynie domowe ostro skrytykowały niektóre nowatorskie pomysły. Oto dwie strony nowoczesnego projektowania.

W 1918 roku Werkbund wydał manifest, w którym nawoływał do jedności sztuki i narodu: „Sztuka nie powinna być rozkoszą tylko dla garstki ludzi, lecz być szczęściem i życiem dla mas”[3]. Stąd brało się głębokie przekonanie członków organizacji o potrzebie kształcenia poprzez sztukę. Sztuka wysoka nie może być już tylko przywilejem warstw wyższych, głoszono, a nauczaniem artystycznym powinny zostać objęte dzieci w szkole podstawowej. Pięknie, nowocześnie i praktycznie zaprojektowane szkoły wyrobią w młodym człowieku dobry gust. Tak ukształtowany „nowy obywatel” – doskonały i szczęśliwy, miałby szansę na współtworzenie piękniejszego i doskonalszego świata. Te idealistyczne, wręcz utopijne poglądy stanowiły jeden z fundamentów wystaw mieszkaniowych organizowanych przez Werkbund.

Zorganizowana w 1927 roku w konserwatywnym Stuttgarcie wystawa Die Wohnung (Mieszkanie) już swym plakatem zapowiadała polecane wzorce. Pytanie „Jak mieszkać?”, wypisane na przekreślonym czerwonymi krechami zdjęciu dziewiętnastowiecznego salonu, znajdowało odpowiedź na innym plakacie wykonanym w technice kolażu, przedstawiającym zdjęcie terenu wystawowego Weissenhofsiedlung w trakcie budowy i fragmenty nowoczesnych mieszkań. Ludwig Mies van der Rohe, jeden z najwybitniejszych wówczas architektów europejskich, przedstawiciel awangardy artystycznej – Nowego Budownictwa (Neues Bauen), stworzył koncepcję tego osiedla jako rzeźby, malowniczo usytuowanej na stoku wzgórza. Dwadzieścia dziewięć budynków, umieszczonych niesymetrycznie, zawierało kilka typów mieszkań: trzynaście domów jednorodzinnych, osiem domów szeregowych, dwa domy bliźniacze i trzydzieści sześć mieszkań w zabudowie wielorodzinnej. Zaprojektowała je starannie dobrana ekipa składająca się z szesnastu międzynarodowych sław architektonicznych i wybitnych architektów wnętrz. Zaproszono także Le Corbusiera, chociaż na jego udział jako „Szwajcara z francuskiego kantonu”, a więc „Francuza, czyli wroga”, nie chciały zgodzić się władze miasta[4].

Wszystkie domy posiadały płaskie dachy, białe, tynkowane ściany bez ozdób i ornamentów i projektowane były według zasady „od wewnątrz na zewnątrz”. Budynki miały zatem asymetryczne, rozrzeźbione bryły, odzwierciedlające funkcje poszczególnych partii mieszkania, i duże słoneczne trasy. Ta koncepcja architektoniczna była powtarzana we wszystkich kolejnych wystawach. Krytycy, których było niemało, ironicznie nazwali osiedle „wioską arabską”, zarzucając, że domy bardziej przypominają zabudowę Jerozolimy i są w Niemczech „obce kulturowo”. Podobnie jak w Letchworth, także i tu eksperymentowano z konstrukcjami i materiałami. Stalowe lub betonowe konstrukcje szkieletowe, znane z budownictwa przemysłowego i obiektów handlowych, umożliwiały zaprojektowanie najróżniejszych wariantów wstawiania ścian działowych: przesuwanych, harmonijkowych, kotar. Dzięki temu w obrębie tego samego rzutu można było zaproponować kilka kombinacji przestrzennych. Domy wyposażono w nowy rodzaj umeblowania, na przykład praktyczne wbudowane szafy kryjące łóżka, toaletki oraz łatwe do przeniesienia meble z rurek stalowych. Nowoczesne mieszkanie nie mogło być zagracone: mało mebli i żadnych gotowych zestawów typu „sypialnia’ czy „jadalnia”. Programowo postawione pytanie „Jak mieszkać?” skierowane było bowiem do mieszkańca dużego miasta, mieszkańca mobilnego, samotnego lub z małą rodziną, który w tych awangardowo zaprojektowanych pokojach raczej sypia niż mieszka. Szczególnie dużo wariantów zaproponował Mies van der Rohe w swym wielorodzinnym, trzypiętrowym domu ze słonecznym tarasem. Architektura miała być podporządkowana standaryzacji i prefabrykacji, tanie domy, budowane szybko, ale perfekcyjnie, powinny być jednak także piękne, odpowiadać nowym ideałom estetycznym. Można zatem powiedzieć, że osiedle Weissenhof w Stuttgarcie oscylowało między dwiema ideami: utopią społeczną związaną z kreacją „nowego człowieka” a skrajną rzeczowością architektury, połączoną z zaawansowaną technologią budowlaną. Te zasady przyświecały wszystkim wystawom Werkbundu, choć nie wszędzie zostały zrealizowane.

Stuttgarcka ekspozycja stała się impulsem do poszukiwania nowych form architektury mieszkalnej i prezentowania ich jako wystaw architektonicznych Werkbundu także poza granicami Niemiec. Już rok później czechosłowacki Werkbund (Svaz československého díla), założony w 1920 roku, zrealizował w Brnie niewielką ekspozycję składającą się jedynie z szesnastu różnego typu domów (Brno-Žabovřesky, kolonia Nový Dům). Była to inicjatywa prywatna, a nie miejska jak w Stuttgarcie i nie miała też charakteru międzynarodowego. Wzięło w niej udział wprawdzie tylko dziesięciu architektów (w tym jeden z Pragi, pozostali z Brna), ale za to należących do czołówki awangardy czeskiej, jak na przykład Bohuslav Fuchs czy Jiří Kroha. Wystawa realizowała jednak podobne cele jak w Stuttgarcie: chciano stworzyć między innymi prototyp domu nadający się do masowej produkcji, jak również wypróbować różnego rodzaju materiały.

Natomiast w 1929 roku we Wrocławiu powrócono do pomysłu stuttgarckiego (Breslau Grüneiche, Wohnung und Werkraumausstellung – Wrocław ul. Zielonego dębu. Mieszkanie i miejsce pracy popularnie zwane WuWa). Adolf Rading i Heinrich Lauterbach – autorzy przedsięwzięcia, byli członkami śląskiego oddziału Werkbundu; całość zrealizowano siłami miejscowymi. Zgodnie z tytułem wystawy Dom i miejsce pracy chciano tu zaprezentować nie tylko mieszkanie, ale także odpowiednio zaaranżowane miejsce pracy. W osobnym pawilonie pokazano między innymi biura lekarza, prawnika, kupca i inżyniera oraz wzorcowe warsztaty rzemieślników, szczególnym zaś przykładem był dom rolnika połączony z zagrodą. Zbudowano nawet modelową ulicę handlową. Trzeba podkreślić, że tylko we Wrocławiu przedstawiono bardzo rozbudowaną koncepcję wystaw towarzyszących, złożoną z kilkunastu działów. Ukazano na przykład proces planowania domu, różne materiały budowlane, kolorystykę, wyposażenie. Swoje miejsce wystawowe miał też Bauhaus z Dessau, swoje prace prezentowali tu między innymi Josef Albers, Paul Klee i Wassily Kandinsky. Na wielu planszach chwalono nowoczesne budownictwo osiedlowe we Wrocławiu i snuto wizje rozwoju miasta. Wrocławska ekspozycja proponowała najwięcej typów budynków, w tym przedszkole przeznaczone do kształcenia w duchu pedagogiki Friedricha Fröbla i Marii Montessori oraz małe sanatorium dla dzieci chorych na gruźlicę

Wzniesiono łącznie trzydzieści dwa budynki, a w nich sto trzydzieści dwa mieszkania. Oprócz domów jednorodzinnych, bliźniaczych, szeregowych i wielorodzinnych Hans Scharoun zaprojektował „dom dla osób samotnych i bezdzietnych małżeństw”, a Adlof Rading apartamentowiec pomyślany pierwotnie jako dziesięciopiętrowy wieżowiec. Reprezentowały one koncepcję boarding house (pensjonatu), tak bardzo lansowaną przez Werkbund. Oba domy miały wyjątkową formę architektoniczną: Scharoun, zafascynowany transatlantykami, nadał swemu „Ledigenheim” (domowi dla samotnych) formę statku, Rading zaś stworzył piękną bryłę przypominającą rzeźbę. Budowla Radinga odpowiadała idei „nowego człowieka”, młodego, dynamicznego, mobilnego, nie zagrzewającego nigdzie miejsca. Dzięki konstrukcji szkieletowej każdy mały apartament (57 m²) można było indywidualnie zaprojektować, wspólne salony miały odpowiadać potrzebie życia towarzyskiego. Spośród wszystkich domów na sześciu wystawach projekty Scharouna i Radinga były zdecydowanie najciekawsze i najbardziej nadające się do powtórzenia w dzisiejszych czasach. Aż się prosi, by je zmultiplikować! Wystawa wrocławska miała też dość ciekawy i nieschematyczny układ przestrzenny, jej wyjątkowość polegała na połączeniu z największym parkiem miejskim. Była jednak za nowoczesna dla konserwatywnych wrocławian, zamieszkali tu artyści, podobnie zresztą jak w Zurychu, między innymi architekci, wykładowcy Akademii Sztuk Pięknych, w tym Oskar Schlemmer z Bauhausu. Ciekawe, że wrocławską ekspozycję szczegółowo relacjonowano w polskiej prasie, co zapewne miało także wpływ na charakter wystawy Na Kole w Warszawie w 1935 roku.

Zupełnie inną koncepcję miała ekspozycja w Zurychu (Siedlung Neubühl w Zürich Wollishofen – Osiedle Neubühl w dzielnicy Zurychu Wollishofen) z 1931 roku. Praktyczni Szwajcarzy nie zaprojektowali tu „manifestu architektonicznego”, lecz stosunkowo jednorodną zabudową składającą się ze stu dwudziestu jeden domów szeregowych i budynków wielorodzinnych będących własnością spółdzielni mieszkaniowej. Położenie osiedla na stoku z widokiem na Jezioro Zurychskie spowodowało, że poszczególne sekcje dość długich budynków obniżają się uskokowo. Pomimo dość monotonnego układu przestrzennego równolegle do siebie ustawionych domów, jak i powtarzalnych elewacji w ostatecznym efekcie uzyskano wrażenie różnorodności i malowniczości. W tej wystawie mieszkaniowej nie silono się też na eksperymenty architektoniczne. Za to bardzo atrakcyjna lokalizacja osiedla spowodowała, że domy zostały szybko wynajęte: artystom, muzykom, pisarzom, zamieszkał tu także znany historyk architektury Sigfried Giedion. Dziś mieszka tu wielu imigrantów.

Natomiast dwa ostatnie osiedla powstałe z inicjatywy austriackiego i czeskiego Werkbundu w Wiedniu i Pradze wyraźnie odeszły od pierwotnych założeń. W Wiedniu zaplanowano sześćdziesiąt cztery małe domy jednorodzinne w różnych układach: wolno stojące, szeregowe i bliźniacze, w Pradze wzniesiono już tylko wolno stojące wille. Wystawa wiedeńska (Wiedeń, dzielnica Lainz, 1932), której koncepcję stworzył Josef Frank – architekt należący do czołówki awangardy austriackiej, a udział wzięli także artyści zagraniczni, w tym Richard J. Neutra, miała najciekawszą spośród wszystkich wystaw aranżację przestrzenną. Czytelne są w niej niewątpliwie echa teorii urbanistycznych innego znanego wiedeńczyka – Camillo Sittego. Malownicza wewnętrzna uliczka, poszerzająca się w nieregularne placyki, stwarzała możliwość efektownej aranżacji, w której domy otwierały i zamykały perspektywy, a ogrody stanowiły istotny element wnętrz urbanistycznych. W innych wystawach ogród (i w ogóle zieleń) był na ogół (choć nie zawsze) „koniecznym dodatkiem”, ale nie równoprawnym elementem współistniejącym z architekturą. Ten aspekt przestrzenny, który w innych wystawach nie odgrywał w zasadzie roli, w Wiedniu jest jej największą wartością. Wystawa wiedeńska nie proponowała bowiem tylko samej architektury, ale także i to, co z nią jest immanentnie związane – piękną przestrzeń.

Problemy z zasiedleniem kolonii mieszkaniowej w Brnie spowodowały, że kolejna inicjatywa czeskiego Werkbundu – budowa wystawy mieszkaniowej w Pradze – uzyskała inną niż pierwotnie zamierzano postać. Organizatorowi przedsięwzięcia, wybitnemu przedstawicielowi awangardy, Pavlowi Janákowi udało się pozyskać bardzo atrakcyjny teren z widokiem na Stare Miasto i Wełtawę. Tym samym praska wystawa pod względem położenia nie ustępowała założeniom w Stuttgarcie i Zurychu. Výstavní kolonie na Babě, albo Sídliště Na Babě (Kolonia wystawowa Baba, Praha – Dejvice) planowane było już w 1928 roku, jednak problemy finansowe spowodowały, że w 1931 roku ostatecznie wybudowano ekskluzywną dzielnicę willową z trzydziestoma trzema domami, reprezentującymi wprawdzie awangardę architektoniczną i tak zwany styl międzynarodowy, ale nie proponującymi wzorów dla mniej zamożnych ludzi. Konkretni (bogaci) właściciele wybierali odpowiedni dla siebie projekt. Na wystawie nie ma domów zaprojektowanych przez Adolfa Loosa, Jiřiego Krohę czy Bohuslava Fuchsa – ich propozycje po prostu nie znalazły nabywców. Małe działki i mało ciekawy przebieg ulic są minusem tej wystawy. W osiedlu Baba ujawniły się zagrożenia wobec niestandardowych pomysłów: bez wsparcia światłych władz miejskich i zapewnienia finansowania większe eksperymenty architektoniczne nie mają szans na realizację. Praska dzielnica jest także zaprzeczeniem idei, która legła u podstaw angielskich wystaw: stworzenia różnorodnych typów budynków i mieszkań dla różnych warstw społecznych. W stolicy Czechosłowacji stworzono elitarną dzielnicę, która i dziś taka pozostała.

Na ideę wystaw cieniem rzucił się kryzys światowy przełomu lat dwudziestych i trzydziestych XX wieku, co przejawiło się w trudnościach z wynajęciem lub sprzedaniem domów (z wyjątkiem osiedla w Szwajcarii). Po 1932 roku idea werkbundowskich wystaw, związana z promowaniem modernizmu i Neues Bauen, zamarła. Przejęcie w Niemczech władzy przez Hitlera spowodowało odsunięcie architektów awangardowych od zleceń lub ich emigrację. Później podobnie było w Austrii. W Czechach zaś wystawy architektoniczne borykały się z tak wielkimi trudnościami finansowymi, że zaniechano ich organizowania. Natomiast koncepcje wystaw mieszkaniowych Werkbundu znalazły swoją kontynuację w Polsce, przede wszystkim w wystawie mieszkaniowej Na Kole w Warszawie w 1935 roku. Jej inicjatorem nie była ani gazeta codzienna, ani władza komunalna, lecz był Bank Gospodarstwa Krajowego, do którego zadań należało także finansowanie budownictwa mieszkaniowego. Na terenach wystawowych wzniesiono dwadzieścia w pełni wyposażonych domów i osiem ukazujących różne stadia budowy, co było nowością w stosunku do wystaw Werkbundu. Domy reprezentowały dwie orientacje stylistyczne: konserwatywną (z dwuspadowym dachem) i modernistyczną (z płaskim dachem). Wystawa ta była w następnych latach rozbudowywana i istnieje do dziś.

Domy na wystawach mieszkaniowych zostały wynajęte lub sprzedane, z czasem zaczęto je przebudowywać, powiększać i przemalowywać. Złe czasy nastały dla nich po 1945 roku, źle się działo w Wiedniu i Stuttgarcie, oba osiedla zostały bowiem mocno zniszczone podczas drugiej wojny światowej. Pomimo tego w 1956 roku Weissenhofsiedlung zostało wpisane do rejestru zabytków. Dopiero w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku w Niemczech, Austrii i Szwajcarii zaczęto doceniać przedwojenny modernizm i przełomowe znaczenie, także dla powojennej architektury, wystaw mieszkaniowych Werkbundu. Podjęto pierwsze prace renowacyjne, ale dopiero po 2000 roku rozpoczęły się poważne rekonstrukcje niektórych domów i ich gruntowna sanacja. W Stuttgarcie w 2006 roku w domu zaprojektowanym przez Le Corbusiera i Pierre’a Jeanneretta i bardzo pieczołowicie odtworzonym (łącznie z meblami) otwarto Weissenhofmuseum poświęcone wystawie, w Wiedniu natomiast w 2010 roku rozpoczęto gruntowny remont prawie wszystkich domów. W osiemdziesiątą rocznicę otwarcia Wekbundsiedlung zorganizowano świetną wystawę w Museum der Stadt Wien ze znakomitym katalogiem. Osiedle w Zurychu jest konsekwentnie utrzymywane w niemalże pierwotnej postaci.

Na tym tle kiepsko wyglądają osiedla w krajach postsocjalistycznych, we Wrocławiu, Brnie i Pradze, socjalizm bowiem nie sprzyjał pielęgnacji architektury najnowszej, szczególnie przedwojennej i „burżuazyjnej”. Domy zostały bardzo przebudowane, czasem nie do poznania (jak dom Lauterbacha i apartamentowiec Radinga we Wrocławiu albo dom autorstwa Josefa Štěpánka w Brnie). Podkreślić jednak trzeba, że budynek projektu Scharouna we Wrocławiu został bardzo starannie wyremontowany (choć wymieniono niestety okna na plastikowe), odtworzono w nim kolorystykę wnętrz, dwa mieszkania, jak również częściowo umeblowanie. Dopiero jednak po 2004 roku, po rozszerzeniu Unii Europejskiej, zaczęto całościowo myśleć o wszystkich sześciu wystawach Werkbundu. W 2010 roku w kręgu historyków sztuki z Wrocławia i bawarskiego oddziału Werkbundu narodziła się idea, by je wszystkie razem wpisać na Listę światowego dziedzictwa kulturowego i przyrodniczego UNESCO. Obecnie podjęto starania o Znak Europejskiego Dziedzictwa dla wystawy we Wrocławiu i Stuttgarcie.

Wystawy architektoniczne Werkbundu wpisują się w już ponadstuletnią tradycję ekspozycji mieszkaniowych oraz w szczytne idee poprawienia standardów i komfortu życia w przeludnionych miastach. Były elementami swego rodzaju utopii społecznych, ale praktycznie przyczyniły się do stworzenia prototypów różnych form mieszkania obecnych do dzisiaj. Należały też do najważniejszych manifestów modernizmu, a w ich budowę zaangażowani byli czołowi przedstawiciele awangardy architektonicznej. Stanowiły zaczyn dla innych wystaw mieszkaniowych na Wschodzie i na Zachodzie i rozwinięcia się szerokiego ruchu reformatorskiego, promującego zdrowe, tanie, funkcjonalne i ładne mieszkanie. Wpływ zastosowanych rozwiązań architektonicznych i wypracowanych pomysłów, dziś wydających się nieraz oczywistością, jest nie do przecenienia w dziejach architektury naszego kontynentu. Sześć wystaw Werkbundu stanowi niewątpliwie ważną cząstkę europejskiego dziedzictwa kulturowego i powinno być postrzeganych jako całość i jako całość chronionych. Obecnie miasta, w których znajdują się wystawy architektoniczne podjęły wspólne działania mające na celu nadanie tym zespołom Znaku Dziedzictwa Europejskiego.

 

Literatura

Anna Hanaka, Wystawa budowlano-mieszkaniowa Banku Gospodarstwa Krajowego na Kole w Warszawie w 1935 roku – ku poprawie budownictwa mieszkaniowego, „Kwartalnik Architektury i Urbanistyki”, 2012, nr 3.

Karin Kisch, The Weissenhofsiedlung. Experimental Housing built for the Deutscher Wekbund Stuttgart 1927, Stuttgart 1992.

Ueli Marbach, Arthur Rüegg: Werkbundsiedlung Neubühl in Zürich –Wollishofen 1928–1932. Ihre Entstehung und Erneuerung, Zürich 1990.

O nové Brno. Brněnská architektura 1919–1939, red. Zdeněk Kudělka, Brno 2000.

100 Jahre Deutscher Wekbund 1907/2007, red. Winfried Nerdinger, München 2007.

Andrzej Szczerski, Wzorce tożsamości. Recepcja sztuki brytyjskiej w Europie Środkowej około roku 1900, Kraków 2002.

Stephan Templ, Die Werkbundsiedlung Prag 1932 / The Werkbund Housing Estate Prague, Basel – Berlin – Boston 1999.

Manfred Ulmer, Jörg Kurz, Die Weißenhofsiedlung. Geschichte und Gegenwart, Stuttgart 2006.

Jadwiga Urbanik, WUWA 1929–2009. Wrocławska wystawa Werkbundu, Wrocław 2009.

Werkbundsiedlung Wien 1932. Ein Manifest des Neuen Wohnens, red. Andreas Nierhaus, Eva-Maria Orosz, Wien 2012.

Maria Zientara, Wystawa architektury i wnętrz w otoczeniu ogrodowym w Krakowie w 1912 r., „Krzysztofory. Zeszyty Naukowe Muzeum Historycznego Miasta Krakowa”, 1991, nr 18, s.100–110.

***

[1] Miasta-ogrody, „Architekt”, R:13, 1912, z. 8, s. 82, 83.

[2] R.P., Wystawa Architektury i wnętrz w otoczeniu ogrodowem w r. 1912, „Architekt”, R:13, 1912, z. 6 –7, s. 61.

[3] 100 Jahre Deutscher Wekbund 1907/2007, katalog wystawy, red. Winfried Nerdinger, München 2007, s. 135.

[4] Karin Kisch, The Weissenhofsiedlung. Experimental Housing built for the Deutscher Wekbund Stuttagrt 1927, Stuttgart 1992, s. 11.

O autorach

Agnieszka Zabłocka-Kos

Prof. dr hab. w Instytucie Historii Sztuki Uniwersytetu Wrocławskiego, architekt i historyk architektury. Zajmuje się architekturą oraz urbanistyką epoki historyzmu, modernizmu i powojennego modernizmu w Europie ze szczególnym uwzględnieniem Śląska. Autorka monografii poświęconej architektowi Alexisowi Langerowi, książki o historii architektury Wrocławia w I poł. XIX w. („Zrozumieć miasto. Centrum Wrocławia na drodze ku nowoczesnemu city 1807–1858”) oraz licznych artykułów, w tym esejów w czasopiśmie „Zawód: Architekt”. Swoje badania prowadzi interdyscyplinarnie, ukazując dzieje architektury w szerokim kontekście politycznym i społecznym. Członek Komitetu Nauk o Sztuce Polskiej Akademii Nauk oraz licznych towarzystw naukowych, polskich i zagranicznych. Ostatnio stypendystka we Freiburg Institut for Advanced Studies, gdzie realizuje projekt „Polityczna architektura w Europie Środkowej w XIX wieku”.

INNE ARTYKUŁY TEGO AUTORA

Copyright © Herito 2020