Spotkanie miasta ze sztuką – jak wielki wybuch w skali mikro zmienił Kluż

Rumunia - Romania - România

Spotkanie miasta ze sztuką – jak wielki wybuch w skali mikro zmienił Kluż

Publikacja: 15 października 2021

NR 12 2013

TAGI DO ARTYKUŁU

DO LISTY ARTYKUŁÓW

Nie mówcie mi, że słyszeliście o Klużu dziesięć lat temu, kiedy miasto było jedynie punktem na mapie tajemniczego regionu, przesyconym historią, lecz niezbyt intrygującym, pozbawionym wymiaru współczesnego. Jeśli usłyszeliście o nim niedawno, być może nazwa tego miasta padła z ust stypendysty programu Erasmus, który spędził w Klużu jakiś czas, z pewnością zbyt krótki. Albo dowiedzieliście się o nim od kogoś, kto po przeszukaniu tanich połączeń lotniczych w Europie wylądował w tym mieście i relaksował się na tarasach widokowych, małych deptakach i placach w historycznym centrum, czy przy okazji wystawy w Muzeum Sztuki WspółczesnejSan Francisco lub publikacji o miastach sztuki przyszłości Art Cities of the Future, w której Kluż jest wspomniany jako nowy obowiązkowy punkt na mapie świata sztuki.

Mieszczańska aura i komfort życia odczuwalne dziś w Klużu są zjawiskiem stosunkowo nowym. Dopiero od niespełna dziesięciu lat w parku publicznym wiszą hamaki, przejazdy rowerowe – tak zwane masy krytyczne – gromadzą rowerzystów z całego miasta, a na placach odbywają się koncerty. Zła sława i izolacja, trwające do 2004 roku, były skutkiem rządów burmistrza Gheorge Funara, traktującego miasto jak scenę nacjonalistycznego dyskursu; ciemna aura niechęci, kwestionowanie etnicznej różnorodności miasta, jego złożonej tożsamości – jako że obok Rumunów również społeczności węgierska, niemiecka i żydowska mają udział w jego historii – a także ignorancja wobec wszystkiego, co zagraniczne, stały się wątpliwą „marką” Klużu. To, co my, klużanie, mamy w pamięci, jest dziś już bardziej anegdotą mówiącą o tym, jak kiedyś wyglądały przestrzenie publiczne w naszym mieście ‒ „napiętnowane” trzema kolorami rumuńskiej flagi, nie pozostawiały cienia wątpliwości, kto tu rządzi i komu wolno otwarcie ignorować przeszłość ‒ były jak żywe relikty anachronicznej wizji kultury i miejskości.

Obecnie Kluż jest znany przede wszystkim jako miasto uniwersyteckie, miasto różnorodności, miasto sztuki i kultury – w postindustrialnym, postsocjalistycznym kontekście. Kiedy słuchamy miejscowych analityków, rodzą się jednak wątpliwości dotyczące ekonomicznej tożsamości miasta. Podczas gdy jedna czwarta zatrudnionych pracuje w małych zakładach produkcyjnych, widać silny wzrost produkcji w sektorze IT. Sektor usługowy, choć pozytywnie oceniany, oferuje raczej usługi dla biznesu. Socjolog Norbert Petrovici twierdzi, że najistotniejszą sferą produkcji Klużu jest produkcja przemysłowa, korzystająca z infrastruktury odziedziczonej po okresie socjalistycznym i z zasobów ludzkich na wszystkich poziomach profesjonalizacji. O sile miasta, jak uważa Petrovici, stanowi jednak przemysłowa różnorodność, tak istotna dla rynków światowych, funkcjonująca jednak zgodnie z logiką ekonomiczną niezależną od globalnych fluktuacji. Wydaje się, że w Klużu produkcja działa na zasadzie lokalnych anarchii, a innowacje wprowadza się w systemach zarządzania, a nie tylko na poziomie technologicznym.

Jeśli nie będziemy się ograniczać do ekonomii, zauważymy, że innowacja i niezależność od globalnych zmian są widoczne także w sferze społecznej i kulturalnej. Miejscowe formy organizacji i podejmowane wspólnie inicjatywy dobrze odzwierciedlają zarówno to, co naturalnie wytwarza kontekst lokalny, jak i to, co ma oddźwięk na forum międzynarodowym. Fabrica de Pensule (Fabryka Pędzli), obiekt przemysłowy, w którym wcześniej mieściła się fabryka pędzli, zaadaptowany na przestrzeń do prezentowania sztuki współczesnej i kultury, jest inicjatywą ponad pięćdziesięciu artystów, galerii, organizacji kulturalnych i niezależnych producentów. Kapitał społeczny i oddolne formy organizacji umożliwiły stworzenie tu przedsięwzięcia, które jest obecnie prawdopodobnie najważniejszą inicjatywą artystyczną w Rumunii.

Fabrica de Pensule (2009) zawdzięcza swój początek dobrym praktykom podpatrzonym na Zachodzie. Tam adaptowanie budynków przemysłowych dla potrzeb sztuki jest czymś zupełnie naturalnym. Zagraniczne przykłady są jednak zaledwie studiami przypadku. Nie stanowią bezpośredniej inspiracji dla tego, co zrodziło się w odpowiedzi na potrzeby lokalnej społeczności i z jej udziałem. Pierwotnym motorem projektu, pozbawionego złudzeń i sztucznych założeń, była przyziemna i mało romantyczna potrzeba przestrzeni – zarówno do pracy i tworzenia, jak i do udostępniania miejsca współczesnej sztuce i kulturze. Okazało się, że to, co wyrosło z potrzeby producentów, artystów i ich publiczności, koresponduje z potrzebą przestrzeni, której brak doskwierał zarówno w mieście, jak i na forum międzynarodowym. Nie było silnego partnera, który łączyłby politykę kulturalną, wartościowe treści i wyraziste programy artystyczne, a jednocześnie utrzymywałby różnorodność wizji jako wewnętrzną siłę. Artyści i producenci dołożyli wszelkich starań, aby zbudować infrastrukturę zarówno materialną (kiedy rozpoczęliśmy renowację budynku, każdy chwycił za miotłę i pędzle), jak i niematerialną, opartą na wolontariacie i zaufaniu do ludzi: od kuratorów po specjalistów od zarządzania.

Sytuacja nie rysuje się jednak kolorowo, jeśli porównamy ją z sytuacją funkcjonujących w innych krajach podobnych „inkubatorów kreatywności”. W przypadku klużyńskiej Fabryki Pędzli budynki należą do prywatnej firmy (podobnie jak większość przestrzeni industrialnych w Rumunii), która pobiera wysoki czynsz od wszystkich partycypujących w projekcie za każdy kawałek wykorzystywanej przez nich przestrzeni. Państwo i instytucje miejskie nie od razu jednak rozpoznały wartość tej inicjatywy. Tymczasem na Zachodzie to właśnie państwo (poprzez różne swoje agendy) wspiera rozwój takich jak Fabryka miejsc. Natomiast działając w warunkach rumuńskich, w niestabilnym kontekście finansowania kultury przez organy, które nie są w stanie wspomagać sztuki współczesnej w sposób stały i konsekwentny, musimy co roku dowodzić na nowo istotności naszego programu i strategii. W tym roku administracja Narodowego Funduszu Kultury okazała się kolejną instytucją w „kryzysie”, co uderza bezpośrednio w inicjatywy sztuki współczesnej w Rumunii – kryzys zaś dotyczący raczej kwestii idei i wizji niż spraw finansowych.

Fabryka Pędzli jest obecnie miejscem, gdzie wielu współczesnych artystów tworzy na co dzień w swoich pracowniach różne dzieła: obrazy, rzeźby, instalacje, fotografie, dzieła audiowizualne. Na świecie Fabryka jest znana dzięki temu, że łączy młodych i już uznanych artystów (trudno wszystkich ich tu wymienić), a także ze względu na pozycję mieszczących się tu galerii na międzynarodowym rynku sztuki. Galeria Plan B jest pierwszą, która zyskała sławę i oferuje spójną wizję współczesnej sceny artystycznej w Klużu. Wraz z otwarciem Fabryki inne galerie, na przykład Sabot, zaczęły podejmować tematy, których nie obejmowały działania Planu B, jako że jednak galeria nie była on w stanie pokazać wszystkiego, co tutaj powstaje. Pojawiły się też nowe przestrzenie aktywne w innych dziedzinach, na przykład w malarstwie (oprócz obu wspomnianych już galerii w Fabryce Pędzli mieszczą się jeszcze cztery inne: Baril, Bazis, Intact i Lateral Art Space). Jednoczesny międzynarodowy sukces artystów pracujących w Klużu i mieszczących się tu galerii wytworzył pewnego rodzaju magnetyzm, który przyciągnął wiele ważnych osobistości światowej sceny artystycznej. Magnetyzm ten zdecydowanie wpłynął na to, jak lokalna społeczność zaczęła postrzegać samą siebie.

Poza prezentowaniem sztuk wizualnych program Fabryki Pędzli współtworzą organizacje kulturalne i twórcy aktywni na różnych polach współczesnej kultury. Wprowadzają oni istotne treści w ramach sztuk performatywnych, nowych mediów, sztuk wizualnych czy projektów wielodyscyplinarnych, dzięki czemu nasza oferta jest naprawdę zróżnicowana. Nie mniej ważne jest partnerstwo z instytucjami zagranicznymi. GroundFloor Group skupia się na przedstawieniach tańca współczesnego i improwizacji kontaktowej, prowadząc jedyny w Rumunii festiwal CI (contact improvisation), AltArt Foundation jest pionierem w tworzeniu projektów sztuki w przestrzeni publicznej i interwencji artystycznych przy użyciu nowych technologii i mediów cyfrowych, podczas gdy Colectiv A organizuje najważniejszy festiwal w Rumunii łączący teatr, taniec i sztukę wideo – Temps d’Images. Poza specyficznym programem bardzo istotną wartością ich działania jest zaangażowanie w tworzenie środowiska, poszukiwanie nowych form współpracy, które mogą wprowadzić zmiany w społecznej tkance miasta, wpływać na politykę miasta w zakresie rozwoju kulturalnego i urbanistycznego lub doprowadzić do wypracowania spójnego podejścia w kwestii kształtowania świadomych odbiorców kultury ‒ naszej publiczności.

Kluż, który stara się obecnie o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, jest miejscem, gdzie ludzie uczą się odzyskiwać to, co utracili, co więcej – rodzi się w nich chęć przejmowania i użytkowania przestrzeni publicznej zgodnie z własnymi potrzebami i w odpowiedzi na własne zwyczaje społeczne. Nie chcą się kryć w wygodnym odosobnieniu ładnie urządzonych, nadmiernie wyposażonych i kompulsywnie aranżowanych przestrzeni prywatnych. Był już na to czas i wszyscy staliśmy się ofiarami transformacyjnego syndromu: obsesji na punkcie własności prywatnej oraz osobistych korzyści. Teraz zmienia się to powoli we wspólnotowe poczucie, że lepiej częściej wychodzić do ludzi, częściej zwracać się do lokalnych instytucji, dzielić przestrzeń publiczną z setkami ludzi podczas wydarzeń kulturalnych albo dla samej przyjemności gromadzenia się.

Ta właśnie przemiana, jest jednym z elementów, który czyni z Fabrykę Pędzli przedsięwzięciem tak organicznym. W ostatnich latach dyskurs publiczny dotyczący kultury skupiał się głównie na infrastrukturze i na chęci stworzenia wielkich obiektów zaspokajających te niedobory właśnie. Jako przeciwwaga dla takiej jednowymiarowej wizji – pozbawionej aspektu niematerialnego, intelektualnego i uwagi skupionej na wytwarzaniu treści – pojawiła się inicjatywa podjęta przez ludzi, którzy chcą, by publiczność i twórcy czuli się dobrze razem, ale troszczą się również o podniesienie znaczenia powstającej tu sztuki i tworzonej kultury. U początków Fabryki nie było wielkiej strategii planowania tego, jak powinna wyglądać jej przestrzeń, w co powinna być wyposażona. Świadomym założeniem jej twórców było skupienie się na tym, by zgromadzić ludzi i inicjatywy o potencjale wytworzenia czegoś istotnego zarówno w skali lokalnej, jak i międzynarodowej. Celem było też poszerzenie grona odbiorców i zwiększenie społecznego oddziaływania tego, co tu powstaje. Choć nie optuję za wieczną improwizacją i wiele rzeczy w naszym funkcjonowaniu także się zmieniło (korzystając z rad projektanta odnowiliśmy ostatnio przestrzeń wspólną, która, jak Kopciuszek, w ciągu nocy stała się naszą kuchnią / biblioteką / klubem), nadal uważam, że tworzenie czegoś krok po kroku, ciągle w procesie, „w drodze”, zamiast czekania na cud, okazało się dobrym wyborem.

W jaki sposób zupełnie różne jednostki, całkowicie odmienne wizje i osobiste preferencje umożliwiają wspólną własność i pełne oddanie wspólnemu projektowi? Jest to czasem tajemnica nawet dla nas samych, tym bardziej że staramy się, aby sprawy szły przede wszytskim do przodu, i nie poświęcamy czasu i energii na analizowanie tego, jak to się właściwie dzieje. Ostatecznie odpowiedź na postawione pytanie jest banalna: przyjaźń i solidarność, niedoceniane i czasem podawane w wątpliwość, są prawdopodobnie najbardziej stałą częścią tego, co na pewno nie jest ani receptą, ani czymś więcej niż zwykłym eksperymentem. Przyjaźń i solidarność realizują to, co narzędzia i strategie zrealizowały w innych miejscach. Podczas gdy każdy pracuje, płaci czynsz, rozwija karierę, podąża eksperymentalną ścieżką lub pracuje z publicznością, ta (często negocjowana) przyjaźń jest tym, co budzi zaufanie do kolektywu każdego typu: centrum kulturalnego czy spółdzielni w mieście poprzemysłowym. To ona sprawia, że chce się zostać i pracować (razem lub indywidualnie), uczestniczyć w czymś albo po prostu spojrzeć jak przypadkowy, niezainteresowany przechodzień. To ona sprawia, że ludzie chcą wracać do Klużu, przyciąga zwiedzających i twórców do przestrzeni takich jak Fabryka Pędzli. To właśnie ona sprawia, że my, którzy tu mieszkamy, czujemy się częścią tego kawałka świata wokół nas, jesteśmy z nim naprawdę związani.

Z angielskiego przełożyła Karolina Kolenda

Fabryka Pędzli w Internecie: www.fabricadepensule.ro

O autorach

Corina Bucea

Menedżerka kultury, od 2009 roku pracuje w Fabrica de Pensule, kolektywnej przestrzeni sztuki współczesnej. W ostatnim czasie była zaangażowana w wiele niezależnych inicjatyw, od produkcji wydarzeń kulturalnych po tworzenie programów kulturalnych i edukacyjnych. W 2013 roku była menedżerką projektu reprezentującego Rumunię na Biennale w Wenecji.

INNE ARTYKUŁY TEGO AUTORA

Copyright © Herito 2020