Stulecie Wielkiej Wojny
Nie byłoby nas bez tej wojny, narodów środkowoeuropejskich gospodarujących na swoim, we własnych państwach. Długi wiek XIX nie wróżył pomyślnego obrotu spraw. Odkąd stłumiono napoleońską rewoltę, mimo ponawianych tu i ówdzie prób, nic poważniej nie naruszyło porządku Świętego Przymierza. Mimo że nieprzerwanie iskrzyło, a temperatura nastrojów stale rosła. Mimo że postęp cywilizacyjny, emancypacja narodowa i klasowa nabrały niebywałej prędkości. Aż w 1914 roku zawrzało.Porównanie mapy Europy w 1815 roku i o stulecie późniejszej, po zakończeniu Wielkiej Wojny, nie pozostawia wątpliwości, że „środkowoeuropejska mozaika” jest rezultatem wstrząsu, z jakim wiek XX wkroczył na arenę dziejów. Stało się to właśnie w 1914 roku.
Spóźniony, i jak się okaże – dość krótki, nowy wiek przyniósł dostatecznie wiele, by przyćmić wojnę, wraz z którą się zaczął i którą jako pierwszą nazwano światową. Theatrum drugiej globalnej wojny przekroczyło wszelkie wyobrażenia zarówno o zasięgu, jak i o rozmiarze masakry. Powojenny porządek ustalony w Teheranie, Jałcie i Poczdamie znacznie bardziej zaciążył i na światowym układzie sił, i na codziennym życiu Środkowoeuropejczyków niż decyzje podjęte dwadzieścia pięć lat wcześniej w Wersalu, Saint‑Germain, Neuilly, Trianon i Sèvres.
Rozstaliśmy się z XX stuleciem bez żalu. Warszawski okrągły stół, aksamitny przełom praski i pokojowo kruszony mur w Berlinie dały nam powody do dumy. Lekcja historii zdawała się odrobiona… Gdyby w Sarajewie lat dziewięćdziesiątych znów nie padły strzały.
Dlatego wracamy do Wielkiej Wojny. Nie tyle by zgłębiać jej przyczyny i przebieg, ile by pytać o pamięć o niej, o jej znaczenie dla nas dzisiaj. A obraz, jaki się z rekonesansu wyłania, daleki jest od jednoznaczności.
Copyright © Herito 2020