Czarno-biała fotografia. Dwoje narciarzy pozuje do zdjęcia.

Austria

Torowanie tożsamości narodowej w śniegu

Publikacja: 3 marca 2023

NR 44 2021

TAGI DO ARTYKUŁU

DO LISTY ARTYKUŁÓW

Sport stał się idealnym spoiwem nowego państwa, którego władze robiły wszystko, by ukryć krwawe konflikty pierwszej republiki i wyrugować uwielbienie dla Niemiec.

Zimą na przełomie 2020 i 2021 roku teatry i sale koncertowe „kulturalnej” Austrii zamknięto, natomiast trasy narciarskie pozostały otwarte. W czasie „kryzysu koronawirusa” priorytety zostały jasno określone. Rabenhof-Theater na wiedeńskim Erdbergu szybko zrozumiał, że aby umożliwić legalny kontakt z kulturą i nie musieć przerywać działalności, należy zaprezentować się jako „alpejski kurort narciarski Erdberg”.

Chociaż rządzący uważają, że o infekcję łatwiej w zamkniętych przestrzeniach niż na świeżym powietrzu, to jednak widok tłumów w ośrodkach narciarskich i ludzi stojących blisko siebie przed kasami i wagonikami mówi coś innego. Mimo katastrofy w kurorcie Ischgl, gdzie pół Europy zaraziło się w barach après-ski, zarządzający kolejkami linowymi nie ustają w promowaniu narciarstwa. Jest to zresztą całkiem zrozumiałe – w końcu jazda na nartach stanowi w Austrii jeden z ważniejszych elementów tożsamości narodowej. A jej kształtowanie ma swoją historię.

29 stycznia 1956 roku na zaśnieżonych stokach Dolomitów w Cortina d’Ampezzo nastąpiło przyspieszone budowanie austriackiej narodowości. W czasie zimowych igrzysk olimpijskich dwudziestojednoletni Toni Sailer z Kitzbühel zwyciężył w slalomie gigancie, wyprzedzając o sześć sekund kolegów ze swojej ekipy – Anderla Molterera i Waltera Schustera. Podczas ceremonii dekoracji powiewały trzy czerwono-biało-czerwone flagi i rozbrzmiewał hymn górzystego kraju. Dwa dni później Sailer wygrał slalom z numerem startowym 135, ponieważ swój właściwy numer – 15 – zostawił w hotelu. Alpejski triumf dopełnił się 3 lutego. Z prędkością stu kilometrów na godzinę „czarna błyskawica z Kitz” poszusowała w dół Tofanów. Na jednym z trudnych odcinków trasy, przy słomianej chatce, gdzie kilku jego rywali wcześniej się wywróciło, narty rozsunęły mu się w wielkie V, które próbował skorygować, a które dowiozło go do mety i olimpijskiego zwycięstwa oraz tytułu mistrza świata w kombinacji z najlepszym wynikiem. Wygrana we wszystkich konkurencjach olimpijskich to wyjątkowy i nie do pobicia wyczyn sportowy. Toni Sailer stał się bohaterem.

Według oficjalnego komunikatu zawodów austriacki zespół sportowców był bez wątpienia najlepszy na świecie, a ujmującego zwycięzcę przedstawiono jako „wspaniałego młodego sportowca, zawsze uśmiechniętego i bezproblemowego”. Gazeta „Neues Ősterreich” podkreślała: „Wydaje się, że ten czerwono-biało-czerwony triumf akurat w sporcie ma wagę szczególną”. Austriaccy politycy wspólnie świętowali sukces sportowców. Na uroczystym przyjęciu w Innsbrucku premier rządu mówił: „Z każdym nowym zwycięstwem wzrasta w ojczyźnie duma z bycia Tyrolczykiem i Austriakiem”. Narodowe emocje sięgały zenitu. W Wiedniu dziesiątki tysięcy ludzi witały „złotego Toniego”, a rząd wysłał na dworzec Westbahnhof komitet powitalny. Olimpijczyków przyjął w Hofburgu prezydent. „Pozostańcie miłymi i dobrymi sportowcami oraz dzielnymi Austriakami” – apelował. Jeszcze w tym samym roku Toni Sailer otrzymał Odznakę Honorową za Zasługi dla Republiki Austrii.

Jedenaście lat po zakończeniu wojny, podczas pierwszych dużych zawodów sportowych, po podpisaniu austriackiego traktatu państwowego, dzielni Austriacy zostali wreszcie zwycięzcami. W 1945 roku większość ludzi w kraju uznawała się za przegranych, a wkrótce potem, zgodnie z promowaną przez władze narracją – za ofiary. Po załamaniu historycznej świadomości Austriaków i próbach wyparcia się Rzeszy Niemieckiej „cudowna biała drużyna” umożliwiała im wreszcie koncentrację emocji na austriackiej tożsamości. Stało się to dzięki wspólnotowemu doświadczeniu sukcesu, podobnie jak było to w Niemczech z „cudem z Berna”, czyli wygraną finałowego meczu mistrzostw świata w piłce nożnej (wówczas trzecie miejsce Austriaków media i publika krajowa uznały za porażkę). Dyskurs cudowności, podszyty metafizyczną aurą i wzmocniony przez niewinną biel, pozwolił wykreować nieskazitelny wizerunek młodych bohaterów, którzy odnosili zwycięstwa na stokach. Ich zwycięstwa idealnie wpasowały się w strategię odbudowy Republiki. W 1946 roku, po ośmiu latach „Rzeszy Tysiącletniej”, świętowano 950 lat Austrii i zaraz potem „austriacka szkoła narciarstwa alpejskiego” została uznana za znak firmowy państwa. Urzędowy austriacki plan nauki jazdy na nartach stał się dobrem kultury. Szkoły poświęciły tej dyscyplinie sportowej szczególną uwagę, a kursy narciarskie uznano za ważną część wychowania obywatelskiego.

Sport stał się idealnym spoiwem nowego państwa, którego władze robiły wszystko, by ukryć krwawe konflikty pierwszej republiki i wyrugować uwielbienie dla Niemiec. W 1956 roku połowa Austriaków nie określała siebie jako odrębnej nacji; w roku 1964 w ten sposób myślało już tylko piętnaście procent społeczeństwa. W tym samym roku osiemdziesiąt procent osób przyznało, że interesuje się sportem, z czego mniej więcej połowa – szczególnie mocno narciarstwem, a około trzydzieści procent piłką nożną. Dwie najpopularniejsze dyscypliny sportowe wzbudzały podobne poruszenie w dwóch ogromnych obszarach wspólnotowych – w Wiedniu oraz krajach związkowych, zarówno wśród mieszkańców wsi, jak i miast.

Narciarstwo doskonale się wpasowało w nowy obraz Austrii. W pozornie nieskalanym krajobrazie prezentowało się jako wolne od politycznej historii. Wyidealizowane, emanowało blaskiem, podkreślając związek między naturą a kulturą, charakterem narodowym a ideą państwowości. Ponadto przekaz o niewinności i aktywnym życiu przyczyniał się do rozwoju turystyki. Natomiast ruch turystyczny wspierał wzrost gospodarczy republiki, a jej najlepszym towarem eksportowym, jak podawały gazety, byli nauczyciele narciarstwa alpejskiego.

Gwiazda Toniego Sailera opromieniała cały świat, a jej blask potwierdzały olimpijskie zasługi. Sławę sportowca krzewiono także za pośrednictwem rynku wydawniczego, który miał swój udział również w wypieraniu niechcianej przeszłości, ale o tym się przecież nie mówiło. „Mein Weg zum dreifachen Olympiasieg” [Moją drogę do potrójnego olimpijskiego zwycięstwa] o Sailerze, opublikowaną w 1956 roku jako jego autobiografia, napisał były oficer SS Karl Springenschmid, który w 1938 roku w Salzburgu zorganizował palenie książek.

Toni Sailer znakomicie nadawał się do reprezentowania idealnego wizerunku państwa: miał wzorową rodzinę, którą pokazano podczas wspólnego śniadania w „Kurierze” 10 lutego 1956 roku. „Sailerowie prowadzą udane życie rodzinne” – donosił periodyk. Błogosławiony cud gospodarczy pod skrzydłami socjalnego bezpieczeństwa Wielkiej Koalicji.

Media przypisały gwiazdom narciarstwa rolę dzieci gór – młodych i bliskich natury. Taka klisza była doskonale znana widzom rodzimych produkcji. Zaledwie trzy lata po wojnie, mimo biedy i trudności aprowizacyjnych, gatunek filmowy z tego typu bohaterami był w rozkwicie – na ekranach pojawiło się czterdzieści filmów, a w latach 1955–1957 powstała trylogia o cesarzowej Sissi. Natomiast Toni Sailer po szybkim wycofaniu się z narciarstwa kontynuował karierę jako aktor. Stał się żywym – i żywotnym – mitem odnowy, w roku 2000 został uznany za austriackiego sportowca stulecia.

Dwadzieścia lat po tryumfie Toniego Sailera w Cortina d’Ampezzo nowy bodziec w procesie budowania tożsamości narodowej znowu przyszedł z ośnieżonych stoków – tym razem z Patscherkofel w okolicach Innsbrucku. W 1964 roku stolica Tyrolu była organizatorem zimowej olimpiady. Odgrywała znaną już rolę pomostu między Wschodem a Zachodem w czasie zimnej wojny, co sprawiło, że w Austrii znacząco wzrósł ruch turystyczny oraz rozwinął się rynek narciarski. Kiedy w 1976 roku Denver wycofało się z organizacji zimowych igrzysk olimpijskich, Innsbruck przejął pałeczkę. W kraju, który mniejszościowy rząd Brunona Kreiskiego określał mianem „błogosławionej wyspy”, zaświtała wreszcie ogromna nadzieja na wzrost gospodarczy oraz konsolidację narodowych emocji.

Do tego kraj potrzebował zwycięstw. Ich najlepszym gwarantem był wówczas Franz Klammer, „król dyscypliny alpejskiej” w biegu zjazdowym, a Toni Sailer jako główny trener reprezentacji Austrii w narciarstwie alpejskim mógł dawać nadzieję na powrót minionej chwały. Klammer – syn górala z Karyntii – odpowiadał obrazowi prostego chłopaka, przed którym rysowała się naturalna szansa na sportowy sukces. Stacja telewizyjna ORF nadawała nieustannie relacje z igrzysk, na co przeznaczyła dwie trzecie swojego rocznego budżetu.

Kiedy Klammer wygrał ostatni wyścig w zawodach w Kitzbühel, prezydent Austrii Rudolf Kirchschläger podczas ceremonii dekoracji miał ze sobą transparent: „Innsbruck wita mistrza olimpijskiego Franza Klammera”. Fred Sinowatz, ówczesny minister nauki i sztuki, odpowiedzialny także za sport, oznajmił, że za złoto pójdzie na piechotę do Patscherkofel. Gazeta „Kronen Zeitung” z patriotyczną pewnością wyjaśniała, „dlaczego Franz Klammer zdobędzie złoto”. Podczas otwarcia igrzysk dwudziestodwuletni narciarz niósł austriacką flagę, a z nią nadzieje całego narodu.

5 lutego 1976 roku w południe austriackie ulice opustoszały. Szkoły zostały zamknięte, w fabrykach wydłużono przerwę, a w biurach włączono telewizory.

Największy rywal Klammera, Bernhard Russi, startował z numerem 3. Szwajcar, z zawodu kreślarz, sprawiał wrażenie światowca – cztery lata wcześniej, w 1972 roku, zajął pierwsze miejsce w zjeździe na igrzyskach olimpijskich w Sapporo, po tym jak Avery Brundage, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, wykluczył z zawodów faworyta Karla Schranza z powodu naruszenia niedorzecznych przepisów, według których został on oskarżony o złamanie reguł olimpijskiego amatorstwa[1]. Po tym incydencie tłumy Austriaków fetowały Schranza w Wiedniu na balkonie kanclerza federalnego. Była to największa tego typu demonstracja od 1945 roku, transmitowana przez stację ORF. Austria była dobrze wyćwiczona w roli ofiary, a zdyskwalifikowany sportowiec doskonale wpisywał się w koncept bohatera.

Klammer przeciwko Russiemu, Austria przeciwko niesprawiedliwości z 1972 roku, swój chłopak z karynckiej wsi przeciwko obytemu światowcowi – taką spolaryzowaną narrację prezentowano w Patscherkofel. Działało to, rzecz jasna, na zbiorowe emocje.

Jako ostatni z najsilniejszej grupy startował Klemmer z numerem 15. Russi, z wynikiem 1.46,06, wykonał prawie idealny technicznie, szybki zjazd. W górnej części zjazdu Karyntyjczyk popełnił niewielki błąd i został z tyłu, po czym gwałtownie przyspieszył, próbując pokonać rywala. Cała Austria miała nadzieję, że po czwórce pojawi się piątka. 1.45,73 – Franz Klammer został olimpijskim zwycięzcą, a z nim cały austriacki naród.

W 1977 roku już tylko jedenaście procent mieszkańców kraju nie identyfikowało się z narodowością austriacką. Natomiast w 1983 roku dziewięćdziesiąt trzy procent Austriaków przyznawało, że jest dość lub bardzo dumnych ze swego kraju. Najczęściej wskazywanym powodem tej dumy były osiągnięcia sportowe, a przede wszystkim sukcesy na stokach. W połowie lat osiemdziesiątych co drugi obywatel Austrii regularnie uprawiał narciarstwo alpejskie, a piosenka „Schifoan” Wolfganga Ambrosa[2] stała się niemal drugim hymnem narodowym.

W lutym 2015 roku przeprowadzono ankietę, w której zapytano Austriaków, jaki rodak najlepiej reprezentuje ich kraj za granicą. Na pierwszym miejscu znalazł się Marcel Hirscher, narciarz alpejski i najbardziej rozreklamowany sportowiec w Republice.

Priorytety zostały jasno określone, kiedy stacja radiowa ORF we wrześniu 2019 roku transmitowała konferencję prasową Marcela Hirschera, podczas której ogłosił on decyzję o zakończeniu swojej narciarskiej kariery oraz kiedy w głównym wieczornym programie TV-Duell podano tę informację jako pierwszą, przed wiadomościami o wyborach do parlamentu. „W narodzie, w którym po wojnie sporty zimowe służyły umacnianiu tożsamości narodowej, król narciarstwa alpejskiego stoi ponad kanclerzem” – pisał dziennik „Der Standard”.

 

Tłumaczyła z niemieckiego Sylwia Miłkowska

 

[1] Zgodnie z ówczesnymi przepisami każdy sportowiec, który czerpał korzyści z kontraktów reklamowych i traktował sport zarobkowo, był automatycznie wykluczany z udziału w olimpiadzie.

[2] Popowy narciarski hit z lat 70. szybko podbił serca Austriaków w barach après-ski i dyskotekach w alpejskich kurortach, stając się austriackim hymnem sportów zimowych.

O autorach

Klaus Zeyringer

Profesor germanistyki na Université Catholique de l’Ouest w Angers i krytyk literacki. Członek jury wielu nagród literackich i autor kilkunastu książek, poświęconych między innymi kulturowej historii igrzysk olimpijskich.

INNE ARTYKUŁY TEGO AUTORA

Copyright © Herito 2020